Jak staliśmy się liderem w produkcji zielonej energii? Czy zdążymy przygotować kadry dla morskiej energetyki wiatrowej? Co ma wspólnego marka Floating Garden z OZE i czy w logo miasta powinny być nowe symbole? – między innymi o tym w rozmowie z Andrzejem Montwiłłem, Pełnomocnikiem Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego ds. odnawialnych źródeł energii i rozwoju technologii wodorowych.
Ostatnio offshore jest na topie. Dużo się dzieje w tym temacie. Szczecin nazywany jest nawet offshorową stolicą Polski. Ale zanim zaczęło być głośno o offshore, nasz region był już liderem w produkcji energii z OZE. Z czego to wynikało, że mieliśmy taką mocną pozycję w Polsce?
Zdecydowało o tym kilka czynników. Po pierwsze naturalne, bo na terenach nadmorskich mocno i często wieje. Po drugie, to odwaga i otwartość samorządów na nowe inwestycje związane z budową lądowych farm wiatrowych. Kiedy jeszcze obowiązywały stare przepisy dotyczące mocy, odległości i norm hałasu, naszym województwem zainteresowały się firmy, które już dawno stawiały wiatraki w innych rejonach świata. Wtedy, jeszcze przed zmianami w 2016 roku udało się postawić znaczą liczbę farm wiatrowych. Potem, niestety przyhamowano rozwój tych inwestycji w naszym kraju a tym samym w regionie
Jednak w naszym regionie inwestycje w farmy wiatrowe już wtedy osiągnęły znaczny poziom. Jakie to miało znaczenie w kolejnych latach ?
Inwestorzy, którzy wtedy przyszli i zainwestowali na Pomorzu Zachodnim, przy okazji przyprowadzili ze sobą znaczące w branży firmy. Dobrym przykładem jest duńska firma Vestas, dostawca komponentów do turbin wiatrowych, o której jest dzisiaj tak głośno. Ale ta firma w naszym regionie funkcjonuje już ponad 10 lat. To w Szczecinie Vestas Polska ma swoją siedzibę. Inwestycje w odnawialne źródła energii były też ważnym impulsem dla mniejszych gmin, często popegeerowskich, z dużymi problemami, gdzie zmagano się np. z wysokim bezrobociem. Projekty OZE dawały nowe miejsca pracy i zasilały szczupłe budżety gmin, dzięki czemu mogły remontować szkoły czy budować np. nowe drogi. Podsumowując, o tym że jesteśmy liderem w produkcji zielonej energii w kraju, zdecydował, jak ja to mówię, taki nasz zachodniopomorski klimat, zarówno ten dotyczący warunków środowiskowych jak i ten społeczny, ludzki.
Kiedy, ze względu na przepisy nastąpiło zahamowanie rozwoju energetyki wiatrowej, wtedy nie było inwestycji w OZE?
Wtedy okazało się, że mamy również bardzo dobre warunki do stawiania farm fotowoltaicznych. U nas jest dużo takich terenów, trochę pagórkowatych, nie za bardzo nadających się do intensywnej uprawy rolnej. Jednak są na one dobre do stawiania dużych farm fotowoltaicznych. Co ciekawe, firmy które zaczynały od budowania lądowych farm wiatrowych, jednocześnie rozwijały również działalność związaną z energetyką opartą o słońce. Zaczęto tworzyć takie konglomeraty, gdzie mamy i wiatraki i panele fotowoltaiczne. One się wzajemnie bardzo dobrze uzupełniają. Z reguły u nas jest tak, że jak jest piękna pogoda wyżowa, to jest słonecznie, ale nie wieje. A jak jest pogoda niżowa to wieje i wiatraki się kręcą, ale wtedy nie ma produkcji energii ze słońca. W takim układzie wykorzystujemy w pełni swój potencjał.
Mocne i słabe strony offshore w naszym regionie. Czego najbardziej się Pan obawia?
Mamy niemal idealne warunki, nieporównywalne do tych, które mają inne regiony w kraju. Jest dużo terenów z dostępem do wody w samym Szczecinie i wzdłuż Odry do Zalewu Szczecińskiego. Duża część z nich jest uzbrojonych. Mamy też bardzo wiele tak zwanych terenów niezagospodarowanych (tzw. green field), które czasami są nawet lepsze dla inwestorów, bo można je od podstaw zagospodarować. Przy morskiej energetyce wiatrowej mówimy o produkcji bardzo dużych komponentów morskich farm wiatrowych. Są to ogromne elementy ważące nawet kilkaset ton, które po wykonaniu mogą być transportowane do terminali instalacyjnych tylko wodą. Stąd bardzo często fabryki tych komponentów lokowane są w właśnie w pobliżu dużych akwenów. A my takie tereny posiadamy – od Szczecina po Świnoujście – i dlatego inwestorzy chcą tutaj stawiać swoje fabryki. Ważnym elementem w tej układance jest również budowa portu instalacyjnego w Świnoujściu. Inwestycja realizowana jest niemalże w tempie ekspresowym. Jest to walka z czasem bo Orlen planuje przyłączyć do sieci energetycznej pierwszą farmę Baltic Power już w 2026 roku. A to za oznacza że budowa tej farmy musi rozpocząć się w przyszłym roku, czyli port instalacyjny musi być już gotowy. Tu nie mam miejsca na opóźnienia. Jestem też dobrej myśli, bo wiele podmiotów publicznych i prywatnych współpracuje w tym zakresie ze sobą i z inwestorem. Mamy bardzo dobre podejście ze strony samorządów, od Urzędu Marszałkowskiego poprzez Miasto Szczecin po inne gminy. Cały obszar metropolitalny zainteresowany jest współdziałaniem w zakresie rozwoju sektora morskiej energetyki wiatrowej w regionie. Już działają w regionie dostawcy tych największych i zgłaszają się kolejni z pomysłami inwestycyjnymi, które chcą być dostawcami dla większych graczy takich jak Vestas czy Windar. Robimy wszystko, żeby wspierać tych już działających jak i tych, którzy chcą inwestować.
Co może być zagrożeniem w realizacji tego ambitnego planu?
Może to, że ktoś wymyśli jakieś niekorzystne zmiany w prawie…, a także kwestia pieniędzy. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że postawienie na morzu kilku farm o łącznej mocy zainstalowanej rzędu 6 GW – a taki jest plan w oparciu o pierwsze zezwolenie, przydzielone przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki – to inwestycje warte kilkadziesiąt miliardów złotych. To jest kwestia pieniędzy, jak i dostępu do nich, a wiadomo, że to jest z kolei zależne od konsorcjum banków, udzielanych gwarancji itp. Pozostaje pytanie czy ci inwestorzy którzy się zadeklarowali będą w stanie zdobyć środki finansowe na to, by wybudować zaplanowane farmy wiatrowe? Z punktu widzenia biznesowego i takiego lokalnego nie widzę specjalnych zagrożeń dla rozwoju sektora offshore u nas. Tym bardziej, że my go chcemy rozwijać nie tylko pod tym kątem tego co ma być w Polsce, ale także dla całego Bałtyku. A tutaj plany rozwojowe wszystkich państw leżących wokół morza są bardzo ambitne. Można też patrzeć jeszcze dalej, tak jak chociażby firma Tele-Fonika Kable, notabene też obecna w Szczecinie, która jest dostawcą kabli dla inwestorów na Morze Północne.
Rozwój OZE a szczególnie morskiej energetyki wiatrowej to jest również większe zapotrzebowanie na pracowników. Czy uda się znaleźć tylu chętnych do pracy?
To jest na pewno wyzwanie. Szczególnie w obszarze metropolitalnym będzie potrzeba zatrudnienia dużej liczby osób do produkcji, transportu i logistyki. Proszę pamiętać, że oprócz wielkich firm tj. Vestas czy Windar, będą także mniejsze podmioty dostarczające im elementy do produkcji. One też będą potrzebować kolejnych rąk do pracy. Przykładem niech będzie firma KK Wind Solutions, dostawca elementów elektromechanicznych dla wszystkich producentów turbin wiatrowych, która już poszukuje pracowników. Są też kolejne zapytania od mniejszych dostawców, którzy chcą zainwestować w Szczecinie i w regionie. Na pewno problem ludzi będzie, a szczególnie pracowników z wykształceniem średnim technicznym. Szkolnictwo średnie zawodowe mozolnie się zmienia, to są procesy, które trwają latami. Nie martwię się o absolwentów szkół wyższych. Na Politechnice Morskiej w Szczecinie kształcimy studentów dla MEW już na trzech kierunkach. Uczelnie są w stanie bardzo szybko przestawić się i przystosować, współpracując też z firmami. Dokształca się kadry, wyposaża laboratoria, to wszystko się dzieje. Na Politechnice Morskiej w Szczecinie mamy już chociażby symulator wieży wiatrowej, laboratoria szkoleniowe czy nowy ośrodek szkolenia dla offshore. Stale rozwijana jest baza szkoleniowa dla MEW np. ośrodek Vulcan, który już przeszkolił pierwsze grupy górników.
Czy wiadomo ilu pracowników będzie potrzebował ten rynek?
Szacunki firm, które chcą budować w Szczecinie fabryki gondol i wież wiatrowych, mówią o zatrudnieniu około półtora tysiąca osób Jeżeli powstanie trzeci zakład, produkujący skrzydła do wiatraków, to jest to kolejny tysiąc. W sumie więc mówimy o kilku tysiącach ludzi których będzie trzeba wykształcić albo na miejscu albo sprowadzić do Szczecina. To z kolei jest wyzwanie dla samorządu, wchodzimy w problematykę mieszkań, żłobków, przedszkoli dla tych ludzi.
Może jestem dla wielu za radykalny, ale uważam, że w Polsce powinno się w miarę możliwości jak najszybciej zamknąć górnictwo. Zamiast dokładać miliardy publicznych pieniędzy do nierentownych kopalń, należałoby te środki przeznaczyć na przekwalifikowanie górników i na zachętę do migracji. Wiem, że to nie jest łatwe, ale można np. oferować im mieszkania i pewną przestrzeń społeczną, żeby się tu czuli dobrze i chcieli być tutaj na stałe. Są też mniej radykalne rozwiązania jak na przykład praca w systemie dwa tygodnie na dwa tygodnie. Czyli ktoś przyjeżdża na dwa tygodnie do pracy i wraca na dwa tygodnie do swojego środowiska. Szuka się różnych rozwiązań. Proszę zwrócić uwagę na chociażby firmę Amazon, która wprowadziła 10-godzinny dzień pracy, 4 razy w tygodniu, dlatego że dużo ludzi dojeżdża z regionu. To też jest rola pracodawcy, by się zastanowić nad tym jak przyciągać pracowników.
Firmy, które zamierzają budować fabryki w Szczecinie, deklarują, że warunki na halach produkcyjnych będą niemalże komfortowe.
To nie będzie na pewno to, co kiedyś widzieliśmy, czyli brudne hale chociażby w stoczni. Tam ma być czysta, stabilna i bezpieczna praca, którą będą mogły też wykonywać kobiety. Wszystko wspomagane automatami i robotami, więc ludzie będą bardziej operatorami urządzeń niż fizycznymi pracownikami. Poza tym bardzo dużo osób z naszego regionu pracuje dziś w branży offshore czy w Norwegii czy też w innych krajach w lądowej energetyce wiatrowej. Ci ludzie bardzo łatwo się wpasują do pracy na naszym morzu, tym bardziej, że tam będą potrzebni szczególnie technicy, którzy będą serwisować wiatraki, rano wypływać i wieczorem wracać.
Czy zarobki będą na tyle konkurencyjne żeby wrócili do kraju i tutaj rozpoczęli na nowo.
To są ludzie dobrze wykształceni, z dużym doświadczeniem. Jednak pracują na kontraktach, często rzucani po całym świecie. Po latach takiej tułaczki, może słysząc, że jest praca nawet za mniejsze pieniądze, ale na miejscu, będą chcieli wrócić. Tu będą z rodziną, u siebie, w swoim środowisku, to też jest argument nawet za niższym wynagrodzeniem. Proszę też pamiętać, że mówimy o pokoleniu, które ceni sobie wygodę nawet za mniejsze pieniądze. Są już pierwsze pozytywne sygnały dotyczące dużego zainteresowania pracą w obszarze offshore. Na jednym ze spotkań przedstawicielka Vestasa, który już prowadzi rekrutację dotyczącą serwisowania turbin na farmie Baltic Power mówiła, że w momencie ogłoszenia informacji o rekrutacji wpłynęło kilkaset CV, również od ludzi rozsianych po świecie.
A jak przekonać młodzież do tego żeby kształcili się właśnie w tym kierunku OZE? Wydaje się że właśnie tam będzie dobrze płatna praca
Po pierwsze OZE jest jednym ze sztandarowych obszarów działalności gospodarczej w naszym regionie. Aktualnie jest też w fazie wzrostowej. Kto w tym momencie wejdzie na rynek pracy, do tego jest dobry i zna język obcy ma ogromną szansę na dobrze płatną, stabilną pracę i na szybki awans. Kto dzisiaj zacznie pracować, ten za 10-15 lat będzie miał satysfakcję zarówno zawodową, finansową, jak i osobistą. Staramy się jak tylko możemy, aby przekonać młodzież do pójścia w tym kierunku. Jest ścisła współpraca w tym zakresie z Agencją Rozwoju Metropolii Szczecińskiej, Centrum Inicjatyw Gospodarczych Urzędu Marszałkowskiego, Urzędem Miasta, Polskim Stowarzyszeniem Energetyki Wiatrowej, a także z centrami szkoleniowymi, uczelniami i ze szkołami średnimi. Wszyscy pracujemy nad tym, jak tę edukację przystosować do tego nowego sektora, gdzie będzie potrzeba tysięcy ludzi.
Jeśli chodzi o przyszłość związaną z OZE, to jaki będzie Szczecin i nasz region za 10-15 lat? Jak dzisiejsze decyzje w tym obszarze będą się przekładały na naszą gospodarkę, na absolwentów i na zwykłych mieszkańców?
Zawsze podobało myślenie związane z marką Floating Garden 2050. Uważam, że Szczecin musi być zielony i morski, i to nie tylko pod względem środowiska naturalnego, ale także pod względem działań opartych o nowoczesne i ekologiczne technologie. Na pewno sektory związane z OZE, w tym morska energetyka wiatrowa odegrają kluczową rolę w rozwoju naszego regionu. Liczę też na to, że Szczecin zachowa ten fajny charakter którego niestety paradoksalnie nie doceniamy. Za to bardzo cenią go Skandynawowie, którzy tu przyjeżdżają czy to do pracy czy w ramach urlopu. Mówią, że tutaj są warunki i można ustawić dobry balans pomiędzy pracą a wypoczynkiem.
Niektórzy mówią że powinniśmy mieć w logo województwa lub miasta kolejny element czyli wiatrak symbolizujący energetykę wiatrową?
Mamy taki znak, jest on wkomponowany w dokument – Zachodniopomorskie_Offshore 2027. Możemy wiatrak gdzieś dołożyć, może podpowiemy prezydentowi Szczecina, żeby umieścił go w ramach grafiki Floating Garden 2050.
Rozmawiał Tomasz Klek